Budująca napięcie muzyka. Kamera prowadząca nas w stronę tunelu. Szybkie ujęcia pokazujące Astona śledzonego przez Alfy. Spojrzenie w lusterko, redukcja i dopiero w tym momencie włączają się efekty dźwiękowe – ryk silnika, strzały, piski opon. Pasjonujący, dynamiczny pościg rozpoczyna 22 przygodę Jamesa Bonda – „Quantum of Solace”. Jest to jedna z lepszych „wejściówek” rozpoczynających film o agencie 007.
„Quantum of Solace” jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniej części cyklu. Akcja zaczyna się w ok. 1godz po wydarzeniach z „Casino Royale”. James (Daniel Craig) zdradzony przez Vesper próbuje dociec kto stoi za szantażowaniem ukochanej. Trop prowadzi go do bezlitosnego biznesmena Dominica Greena (Mathieu Amalric) stojącego na czele tajemniczej organizacji „Quantum”, której celem jest przejęcie kontroli nad strategicznymi dla globalnej gospodarki surowcami.
Osobiście jestem zwolennikiem nowej idei pokazania Jamesa Bonda jako człowieka z krwi i kości – któremu nie wszystko przychodzi z taką łatwością i który popełnia masę błędów. Mimo iż uwielbiam stare części – brak gadżetów kompletnie mi nie przeszkadza – powiem więcej, popieram to w stu procentach, ponieważ Pierce jeżdżący niewidzialnym samochodem i surfujący po roztopionym lodowcu to była „lekka” przesada.
Film Marca Forstera od samego początku naszpikowany jest akcją. Nie daje ani chwili wytchnienia pokazując bardzo szybkimi ujęciami ( które nie każdemu mogą przypaść do gustu ) gonitwy, pościgi, strzelaniny – Bond biega po dachach, ucieka samochodem, motorem, motorówką a nawet samolotem ( nie wspominając o tym że wyskakuje z niego bez spadochronu). Wszystko to znamy i lubimy ALE… W „QoS” moim zdaniem zabrakło czegoś bardzo ważnego – typowo Bondowskiego klimatu który nie polega tylko na jak największej ilości wyczynów kaskaderskich na ekranie.
„Casino Royale” miał i jedno i drugie. Ciekawa, klimatyczna fabuła przepleciona zapierającymi dech w piersi akcjami. 22 część to już niestety tylko akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Nie ma tu miejsca na wolniejsze sceny i świetne dialogi dodające filmowi „smaczku”. Jest to olbrzymi minus filmu...
Aktorstwo pozostaje nadal na wysokim poziomie – Daniel Craig świetnie spisuje się w roli Jamesa, Judi Dench jest jak zawsze rewelacyjna a Mathieu Amalric sprawdza się jako czarny charakter. Jeśli miałbym się do kogoś przyczepić, to tylko Olga Kurylenko grająca Camille nie wnosi do filmu za wiele – stworzyła kreację całkowicie bez wyrazu. Miała trudne zadanie przejąć pałeczkę po doskonałej Evie Green, któremu zdecydowanie nie sprostała. Spełnia tylko rolę ładnej ozdóbki na ekranie, ale chyba tak właśnie miało być.
Podsumowując – „Quantum of Solace” to świetna rozrywka, dobry film akcji, odbiegający jednak coraz bardziej od konwencji i stylu BONDa. Mam cichą nadzieję, że kolejny film wniesie znów coś zachwycającego (ów „smaczek” ) – w końcu „QoS” to środkowa część trylogii, która zazwyczaj jest najsłabsza.
A JAKIE JEST WASZE ZDANIE ???
Offline
Trylogia, to pojęcie faktycznie nie pasuje do wielkiego agenta 007. Film, o którym tu mowa jest dla mnie, jakkolwiek to mocno zabrzmi- ciosem. Bardzo mi przykro, że niszczy się kult i legendę stworzoną przez 47 lat, przez 5 aktorów, wielu wspaniałych ludzi pracujących nad filmami które zmieniły oblicze kinematografii. Dlaczego Bond stał się tak ważną osobistością światowej popkultury? Czy dzięki swemu zwierzęcemu wytresowaniu, a la pies na trufle? Czy przez swą brzydką fizjonomię? Czy może przez brak jakiejkolwiek charyzmy? A może tym czynnikiem jest jednowątkowa, idiotyczna fabuła której jedynym celem są wybuchy i sieczki, jak ta w Sienie na początku, gdzie nie wiemy kto , z kim i po co. Naprawdę, nie ma sensu się rozpisywać. Ten film jest żałosną próbą zdetronizowania uwielbianego kultu i stworzenia kontrargumentu w postaci żołnierzyka z zakrawawioną gębą. Przykro mi, że stałem się świadkiem takiego przedsięwzięcia. Szczerze wierzę, że ktoś złapię się wreszcie za głowę i przywróci Agentowi należną mu chwałę. Jak dla mnie ostatnim filmem bondowskim było Casino Royale, długo trwał proces mojej akceptacji dla tego filmu, lecz po obejrzeniu go x4 stwierdzam, iż mimo, że zdecydowanie odmienny, jest filmem dobrym, ale i zarówno dobrym Bondem. Lecz w moim rankingu "Top21", znajduje się na 7 miejscu, Quantum nie uznaję jako filmu bondowskiego.
Offline
Użytkownik
Uf bond_23
Ale się rozpisałeś. : )
Cóż mogę powiedzieć film jest super.
Te akcje pełne napięcia, świetnie pasująca muzyka,
efekty specjalne, technologia, zręczność, spokój oraz uroda aktora...
Cudo!
Bardzo podobał mi się moment gdy na początku filmu James wisząc do góry nogami
będąc w niezbyt wygodnej pozycji która utrudniała jakiekolwiek ruch, a jednak pierwszy i celnie
trafił w przeciwnika.
Bardzo wiele razy podskakiwałam w fotelu gdy usłyszałam głosny wybuch lub nagle puszczoną
głośną muzykę. To znak że film trzyma nas w wielkim napięciu.
Chwile wzruszenia także znajdowały się u mnie.
Wielkim zaskoczeniem było że Bond nie zemścił sie na facecie który odebrał mu kobietę\ukochaną no i nie pije już MARTINI : (
Offline
Użytkownik
szczerze to najsłabsza wersja pod każdym względem.... mało kobiet Bonda, ponura postawa Bonda (nie to co S. Connery ), no i to wyliczanie Bonda z każdego morderstwa! po prostu brak mi słów....
Offline
Użytkownik
maniek4411 napisał:
szczerze to najsłabsza wersja pod każdym względem.... mało kobiet Bonda, ponura postawa Bonda (nie to co S. Connery ), no i to wyliczanie Bonda z każdego morderstwa! po prostu brak mi słów....
Ach tak. Tu MUSZE się zgodzić niestety.
'ponura postawa Bonda'
To jest troche denerwujące jak i fakt że ciągle zabijał.; /
Jedyne usprawiedliwienie to, to że miał trudną sytuację osobistą.
Offline
Użytkownik
mi nie chodzi o trudne zadanie tylko o to
że stracił ukochaną.
Offline
Użytkownik
no ale chyba do niej czuł coś więcej.
Offline
Użytkownik
jeszcze odciski sie porobia na palcu.
Offline
Użytkownik
e?
a dokładniej to o co ci chodzi?
Offline